Wielopieluchowanie
Szymon niedawno skończył roczek. Wraz z tym również upłynął rok od kiedy go WIELOPIELUCHUJEMY, to jest: nie używamy pieluszek jednorazowych.
Jak to robimy w takim razie? Wiadomo: liście, trochę wody, piasek do wytarcia rąk i dalej z wiatrem! Oczywiście, żartuję. W tym wpisie chciałbym podzielić się z Wami moją perspektywą na ten temat i tym jak udaje się nam realizować tę ideę w naszym domu.

Motywacja
Temat wielopieluchowania od samego początku był dla nas bardzo ważny. Powody, dla których zainteresowaliśmy się wielopieluchowaniem są 3:
- Ekologia – pieluszki jednorazowe stanowią trudno rozkładalne śmieci, które wytwarzane są w ogromnych ilościach.
- Zdrowie skóry Szymona – skład pieluszek jednorazowych jest, lekko mówiąc, wątpliwy: https://dziecisawazne.pl/popularne-pieluchy-jednorazowe-wmowiono-nam-ze-sa-bezpieczne-dla-dzieci/
- Finanse – pieluszki jednorazowe są drogie i dużo się ich zużywa. Z drugiej jednak strony pieluszkę wielorazową też trzeba kupić (co jest dużą barierą wejścia) oraz potem prać w pralce i suszyć. A jak się okazuje pieluszki wielorazowe do tanich też nie należą.
Bardzo chcieliśmy aby nam się udało, więc szykowaliśmy się na to praktycznie przez całą ciążę Agaty. Zdobywaliśmy wiedzę i szukaliśmy opinii oraz doświadczeń.
Przygotowanie
Co do zasady pielucha wielorazowa składa się z dwóch elementów: otulacza zwanego gatkami i wkładu. Wydaje się proste i faktycznie z czasem takie jest. Jednakże, początek jest trudny, ponieważ trzeba wybrać spośród wielu różnych produktów, których nazwy wcale nie ułatwiają sprawy.
Rodzaje warstw zewnętrznych:
- gatki wełniane
- otulacze pul
- otulacze wełniane
- otulacze AIO (All in one)
- formowanki nocne i dzienne
- kieszonki
Rodzaje wkładów:
- wkłady bambusowe
- wkłady podwójne i potrójne
- wkłady krótkie i długie
- wkłady “podróżne” z motylkami (bardziej przylegają do ciała)
- tetra
Ale żeby było jeszcze trudniej to pieluszki występują w wielu rozmiarach. Oczywiście są one wyposażone w guziczki i napy to zmniejszania czy zwiększania możliwości, ale nadal trzeba wiedzieć, który rozmiar wybrać i być przygotowanym wprzód. Jest tego masa – w dużej mierze z bardzo dziwnymi nazwami, na których łamał mi się język. Mój mózg dopiero co zapamiętał, co to jest trymestr, a tu nowa pula słów, które musiałem przyswoić. Na szczęście większość ciężaru doboru wyprawki wzięła na siebie Agata. Ja trzymałem pieczę nad finansami, tak by totalnie nie popłynąć z wydatkami.
Internet jest pełen wiedzy na ten temat. Np:
https://chmurkabiala.pl/wpis/rodzaje-pieluch-wielorazowych/
https://dziecisawazne.pl/rodzaje-pieluszek-wielorazowych/
Co wybraliśmy na początek?
My w naszej wyprawce skupiliśmy się głównie na otulaczach oraz wkładach.
Ostatecznie składała się ona z:
- 4 otulaczy w rozmiarze NB (New Born)
- 2 kieszonki w rozmiarze NB
- 4 otulacze w rozmiarze Mini OS do 9 kg.
- 2 gatki wełniane.
- 20 wkładów prostokątnych.
- 4 wkładów wciętych.
- 3 wkłady podróżne z motylkami.
- 2 pieluchy jednoczęściowe.
- 60 standardowych pieluch tetrowych.
Po około 6 miesiącach dokupiliśmy także:
- 6 kieszonek z firmy Bambiboo
- 12 wkładów bambusowych
- 3 otulacze w rozmiarze OS (do 15 kg).
Zakup pieluch tetrowych okazał się największym wyzwaniem. Tuż przed porodem przygotowaliśmy tetrę tak by była gotowa od razu do użycia, a mianowicie złożona w tak zwany motylek. W sieci jest kilka porad, jak to zrobić. Składanie okazało się świetną zabawą i pretekstem do wyścigów, kto zrobi to szybciej. Niestety na dobrej zabawie się skończyło. Patent tetra plus otulacz zupełnie nie sprawdził się w naszym wypadku. Po założeniu gotowej instalacji, wszystkiego wydawało się za dużo; tetra albo wystawała albo tworzyła zbyt duże zgrubienia na plecach Szymona. Ostatecznie dla własnego zdrowia psychicznego, jak i fizycznego Szymona zaniechaliśmy dalszych prób wykorzystania pieluch tetrowych na rzecz gotowych wkładów.
Nasze doświadczenia
Korzystanie z pieluszek wielorazowych to na pewno przygoda, wyzwanie i trochę więcej pracy niż przy korzystaniu z jednorazowych. Co do zasady, używanie pieluszek wielorazowych wygląda następująco:
- Łapiesz dziecko.
- Sprawdzasz czy ma mokry wkład – można palcem lub organem ocznym. Polecam bardziej ten drugi sposób, aczkolwiek jest dłuższy ponieważ w większości przypadków trzeba rozpiąć bodziaka. Sprawdzanie palcem jest szybsze ale kończy się nieraz potrzebą dokładnego wyszorowana paznokci.
- Jeśli jest mokro – ponownie łapiesz dziecko – w naszym przypadku Szymon już zdążył się wyrwać i uciec w drugi róg pokoju.
- Ściągasz spodenki, odpinasz bodziaka i zdejmujesz pieluszkę.
- Mokry wkład wyrzucasz do pojemnika i sprawdzasz czy otulacz jest suchy – jeśli tak to zostawiasz, jeśli nie to bierzesz drugi. Jeśli była zawartość numer 2, wyrzucasz ją do toalety a wkład wrzucasz do dedykowanego pojemnika na pieluchy. Chyba, że zawartość jest z tych wymagających -> patrz sekcja problemy, punkt 4.
- Robisz pielęgnację dziecka.
- Układasz nowy otulacz na ziemi, wkładasz wkład.
- Ponownie łapiesz dziecko i kładziesz je na przygotowanym zestawie.
- Walczysz o utrzymanie pozycji dziecka.
- Zapinasz otulacz na napy – główny sposób zapinania otulacza.
- Walczysz o utrzymanie pozycji dziecka.
- Dla chętnych, możesz ponownie ubrać dziecko.
Czynności te powtarzasz aż skończą Ci się wkłady – wtedy robisz pranie:
- Wrzucasz wkłady wraz z otulaczami i nastawiasz najpierw wirowanie, a potem pranie.
- Po praniu: suszysz.
Prosta sprawa.
Kwestia prania była dla nas początkowo wyzwaniem; kiedy prać, by zużyte pieluszki za długo nie leżały, w czym prać, jak je dezynfekować. Szybko jednak nabraliśmy wprawy. Pieluszki pierzemy nie rzadziej niż co 3 dni. Zawsze stosujemy tryb wstępnego płukania, dopiero potem jest pranie zasadnicze w temp. 60 stopni. Co drugie pranie wybieramy opcję długiego prania w trybie antyalergicznym, co pozwala pozbyć się potencjalnych nieprzyjemnych zapachów, czy złogów z kału. Tutaj warto dodać, że zarówno wkłady, jak i warstwy zewnętrzne mogą z czasem być mniej chłonne, stają się zatłuszczone. Spokojnie na wszystko są sposoby, podrzucam więcej informacji tutaj: https://pupus.pl/Jak-odtluscic-wklady-i-pieluszki-wielorazowe-blog-pol-1501775327.html
Otulacze – który najlepszy
W codziennym pędzie stosowaliśmy głównie materiałowe otulacze pul z racji ich prostej pielęgnacji i szybkiego suszenia. Wystarczy przeprać wodą i wysuszyć. Dziennie zużywaliśmy okolo 3-4 otulaczy – więc w teorii sporo. Na początku wydawało się nam, że przez cały dzień korzystać będziemy z jednego otulacza. Jak się jednak okazało wkłady nie są takie chłonne i w wielu przypadkach otulacz też się moczył czy zabrudzał – zwłaszcza, w przypadkach mega płynnej substancji wychodzącej.
Problemy!
Wszystko wydawało się bardzo proste lecz napotkaliśmy kilka problemów, których nie zakładaliśmy:
- Otulacze bardzo często moczyły się wraz z wkładem, co powodowało, że często zmienialiśmy i wkład i otulacz. Na szczęście mieliśmy kilkanaście otulaczy, co pozwoliło zachować nam wystarczającą proporcję między zmianymi wkładów, a otulaczami. Czasem wystarczyło tylko przesuszyć otulacz na grzejniku – bez potrzeby prania.
- Spanie i podróżowanie. Zmiana pieluszki wielorazowej w czasie snu nastręczała nam dużo problemów i stresu – Szymon często się budził jak miał mokro i rozbudzał się co utrudniało znacznie jego ponowne uśpienie po zmianie – dlatego zdecydowaliśmy się, że na noc będziemy korzystać z pieluszek jednorazowych – bambusowych Bambii Boo. Z taką pieluszką przesypiał noc – budząc się tylko na karmienia. To samo w czasie dłuższych podróży, gdzie mieliśmy ograniczone możliwości szybkiej zmiany. Nie byłem szczęśliwy z tego powodu – ale jest to kompromis, który zapewnia komfort wszystkim.
- Otulacze zaczęły przeciekać! Gdzieś po 6 miesiącu gdy Szymon coraz więcej pił, każda mokra pieluszka kończyła się przemoknięciem również ubranek – po prostu wkłady nie odbierały wszystkiego. Skutkowało to tym, że co zmiana (2-3 godziny) musieliśmy przebierać również całego Szymona. Był to jeden z kulminacyjnych momentów naszej przygody gdzie byliśmy najbliżej aby się poddać – ciągła zmiana ubranek wykańczała nas fizycznie i psychicznie. Na szczęście wpadłem na genialny patent – do otulacza zaczęliśmy wkładać dwa wkłady. To rozwiązało problem – ubranka przestały się moczyć, a my kontynuowaliśmy naszą przygodę.
- Wkłady czasem nie jest łatwo oczyścić z zawartości – wtedy trzeba je namaczać i ręcznie przepierać. Brudna robota – niestety konieczna.
Wśród ciekawych opcji zminimalizowania brudnej roboty przy numerze dwa można stosować tak zwane papierki. Jest to specjalna materiałowa wkładka a’la papier, która kładzie się na wkład. Sprawdza się ona kiedy maluch ma regularny rytm wypróżnień, w innym wypadku trzeba zmieniać papierek za każdym razem kiedy i zestaw pieluszek. Tym samym tworzy się kolejne śmieci, bo papierek jest jednorazowy. W naszym wypadku szybko odstawiliśmy to rozwiązanie. - Odparzenia – Szymon miewał odparzenia po pieluszkach – jednak sporadycznie i nigdy nie kończyło się to większym problemem – z reguły Bepanten pomagał
Matematyka
Czy faktycznie stosowanie pieluszek wielorazowych przynosi korzyść finansową. Oto jak wygląda to w naszym przypadku:
Pieluszki wielorazowe kosztowały nas sumarycznie ok. 1546 zł
Pieluszki jednorazowe BambiBoo przez rok ok. 400 zł.
Razem, ok. 2000 zł.
+koszty prania i suszenia.
Licząc na oko, stosowanie pieluszek jednorazowych (BambiBoo) na dzień dzisiejszy kosztowałoby nas, ok: 2 800 zł (6 pieluszek dziennie, 25 w paczce/33zł)
Wychodzi podobnie, ale co warto pamiętać – jest to w skali roku. Większość ekwipunku będziemy używać dalej co będzie powiększać różnicę między wydatkami na korzyść pieluszek wielorazowych.
Tyle matematyki.
Czy było warto?
My na pewno nie żałujemy tej decyzji. Na początku było trudno ale jak przyzwyczailiśmy się do warunków atmosferycznych obcowania z tymi pieluszkami i jak ogarnęliśmy proces to wydaje nam się to tak naturalne, że nie widzimy, w tym juz na razie żadnego wyzwania – przynajmniej na razie. Napotkaliśmy kilka nieprzewidzianych problemów, ale jeśli się bardzo chce to zawsze znajdzie się rozwiązanie. Co do aspektu finansowego – no cóż – myślałem, że będzie lepiej ale brak worków zużytych pieluszek jednorazowych nadrabia za wszystko.
Zachęcam do tej przygody – na pewno warto dla naszej planety.
0 komentarzy