Ząbkowanie
Ząbkowanie jest tematem, który porusza chyba większość rodziców, ponieważ wiąże się ono z poniższymi następstwami dla niemowlaka:
- Nagłym płaczem i krzykiem.
- Podrażnieniem.
- Zdezorientowaniem.
- Gorączką.
- Katarem.
Co z kolei powoduje poniższe następstwa u rodziców:
- Nieprzespane noce.
- Bezradność.
- Zmęczenie.
- Smutek.
- Złość.
- Rozgorączkowanie,
- Rozdrażnienie.
- Wzburzenie.
- Rozgniewanie.
- Szewską pasję.
- Wrzenie.
- Poirytowanie.
- Rozsierdzenie.
- Podrażnienie.
- Amok.
- Frustrację.
I pewnie jeszcze kilka innych.
Podsumowując: jest to trudny okres dla wszystkich.
Ząbkowanie u Szymona.
Szymon zaczął ząbkować już dość wcześnie – siekacze – górne i dolne, wyszły mu ok 3 miesiąca. Następnie wyszły kolejne 4 zęby. Przebijaniu się tych zębów towarzyszyła z reguły lekka gorączka i ogólne podrażnienie. Na szczęście udawało się nam złagodzić te objawy poprzez podawanie płynnego paracetamolu oraz maści przeciwbólowej podawanej bezpośrednio na dziąsła (Uwaga na palce! Dzieci gryzą). Z reguły podawaliśmy te specyfiki na wieczór i Szymon przesypiał nam całe noce (odkąd go odstawiliśmy od karmienia o czym TUTAJ) – może z pojedynczymi przypadkami, gdy budził się z płaczem i wymagał dodatkowego tulenia. Sprawy skomplikowały się, gdy zaczynały wyrzynać się trzonowce. Wtedy zaczęła się kluczowa faza. Szymon wybudzał się w środku nocy z przeraźliwym płaczem, który nie dało się niczym wyciszyć, nieraz przez 2-3 godziny. Potrzebowaliśmy ekstra środków aby poradzić sobie z tą sytuacją. Z reguły, gdy Szymon zaczynał płakać zabieraliśmy go do swojego łóżka (Szymon od urodzenia śpi w swoim łóżeczku), aby zapewnić mu bliskość i komfort. Jednakże, nie było to wygodne z wielu względów:
- Trzeba było nosić Szymona.
- Zabezpieczać łóżko tak, aby z niego nie spadł.
- Uważać, aby go nie przygnieść.
- Kontrolować, aby kota go nie podrapał.
- Pilnować, aby pies go nie zalizał.
Ogólnie trzeba było uważać na wiele rzeczy, które obniżały komfort spania i opieki nad Szymonem.
Potrzebowaliśmy nowego narzędzia. Tak powstał obóz koczownika.
Obóz koczownika
Postanowiliśmy nie wynosić Szymona z pokoju w przypadku wybudzenia, tylko zostać tam z nim do czasu aż się wyciszy. Potrzebowaliśmy stworzyć miejsce w pokoju, które zapewniłoby nam wygodną nocną opiekę. Zdjęliśmy materac z łóżka polowego, położyliśmy go na podłodze u Szymona, przykrywając grubym kocem. Obłożyliśmy tę strukturę poduszkami, maskotkami Szymona oraz wałkami do jogi Agaty. Po przyniesieniu kołdry z naszego łóżka lub drugiego koca powstał obóz koczownika. Nasze posłanie polowe.

W takim obozie kładliśmy się wraz Szymonem mogąc być blisko niego i zachować komfort przestrzenny. Szymon też miał możliwość by czuć naszą obecność, a także mógł sobie znaleźć pozycję, w której czuł się najlepiej. Bardzo często było to do góry nogami względem naszej pozycji. Wszyscy byliśmy na podłodze – Szymon był bezpieczny.
Efekt
Oczywiście obóz koczownika nie rozwiązał najważniejszego problemu, czyli bólu Szymona, który powodował jego spazmatyczny szloch. Na to chyba nie ma innego środka niż paracetamol, maść i dużo cierpliwości oraz czułość. Jednakże, obóz koczownika pozwolił nam przejść przez ten etap w większym komforcie. Były noce kiedy kładliśmy się tam oboje lub w pojedynkę, tak aby ta druga osoba mogła się wyspać. Nasz komfort to była jedyna rzecz nad, którą mieliśmy pełną kontrolę, więc postanowiliśmy się na tym skupić. Ząbkowania się nie powstrzyma, można jedynie łagodzić konsekwencję i zadbać o siebie, by być w dobrym stanie psychosomatycznym. Będzie to miało korzyść dla wszystkich.
Dodatkowo czuliśmy się trochę jak na wyjeździe lub na jakimś obozie i to przytulnym. Fajnie się tam spało.
Polecamy obóz koczownika na czas ząbkowania i nie tylko ;).
0 komentarzy